Tak jak sądziłam, impreza w imprezowej skali od 1 do 10 za organizacje ma gwarantowaną dyszkę:-) Dałabym z wykrzyknikiem, ale minusów też było pare, chociażby brak wody w kranie w WC czy marne ogrzewanie- ale na to są menelskie sposoby ;p mianowicie dużo % i dużo ruchu;-) Jeżeli chodzi zaś o mój nastrój na owej wixie...hmm...cóż...bywało lepiej :/ Generalnie jednak oceniając calokształt to było fajnie.
Dzisiaj ciężki dzionek, od samego rańca opiekowalam się dwoma małymi samczykami w wieku: pierwszy lat dwa a drugi 6 miesięcy...loosie! Pominąwszy fakt, że wróciłam opluta dzieciakowym paskudnym mlekiem, umazana danonkami i padnięta jakbym całe pole minowe przebiegła z prędkością światła, to nie było najgorzej ;p A reszta dnia...cóż, mała drzemka i jechane standardowe czynności przedświąteczne ...ehh nawet nie chce myśleć, że to już za pare dni :( Jak ja nie lubie dzielić się opłatkiem...ehh...
Muszę także wspomnieć o wczorajszym BARDZO miłym dniu :-) Ranek zaczął się naprawde paskudnie, zresztą i sen tej nocy niespokojny był i jakaś melancholia mi towarzyszyła, złość, smutek i sama niewiem co jeszcze...ale to już nie istotne...Wieczór natomiast był naprawdę wyjebiście zajebisty :) Po pierwsze kino w miłym towarzystwie, po drugie film powalający ze śmiechu, po trzecie zwiedzanie opustoszałego marketu po nocy i po czwarte- zupełnie niespodziewane spotkanie znajomych :-) i te grzane winko...mmm :-)A reszta nocy...cóż, tajemnica ;-)
p.s. a na samotne zimowe wieczorki (jak takowe się przydarzą...) mam intrygującą mnie lekturkę ;-)
[ w końcu bo już nie miałam co czytać ;p ]
Tylko obserwowani przez użytkownika syliks
mogą komentować na tym fotoblogu.