Asia w końcu dała mi te zdjęcia. Ogólnie jest zajebiście. W zakończenie roku było grubo. Piątek - "Pandora", kilka godzin z Asią, ognicho i ciężki powrót do domu. Sobota - znowu z Asią no i "Viva". Dzisiaj też zajebiście, najpierw do niby kościoła później chciałem jechać na węglowice ale Kadet odmówił posłuszeństwa bo zgasł w połowie drogi ale na szczęście zadzwoniła Asia i znowu sie spotkaliśmy.
Nic tu nie ma.
Asia chciała żeby dzisiejsza notka była dłuższa od ostatnich a ja jakoś niemam weny do pisania. Przepraszam.
Tu też.
"Jeśli ktoś nie umie docenić Twojej przyjaźni poprostu nie jest wart Ciebie i twoich wszystkich zmartwień."