Już chmury pokryły miasto.
Już tysiące myśli dopada w smutku.
Ty je słyszysz, bo nie patrzysz w moje oczy.
Chmury gęstnieją i przenikają przez ludzi.
Widzisz ich cienie niczym za mgłą.
nigdy nie dowiesz się o co chodziło.
Łza kręci się w oku,
a Ty próbujesz zapomnieć.
Nagle się budzę.
I widzę, że burza bez deszczu nie istnieje naprawdę.
Tworzy się w mojej głowie...
Siejac spustoszenie i przysłaniając emocje.
Już sam nie wiem kim jestem.
Już nie wiem kim chciałbym być.
W oczach odbija się smutek i żal.
A ty nic nie możesz poradzić, choć bardzo chcesz.
W końcu zrezygnujesz...
A teraz nie rozumiesz o co chodzi?
Czemu mnie to nie dziwi.?