Znam odpowiedzi na wiele pytań, znam różne prawdy, przekłamania, wyznania, sny, losy człowieka, drogi potępionych i ścieżki Boga. Wyczuwam nieszczęście, chorobę, śmierć . Tylko swego losu nie jestem w stanie przewidzieć. Czasem zdaje mi się, że już wiem, znalazłam spokój, pochyliłam się nad niepoznawalnym i właśnie wtedy czuję ,że trzeba się powiesić. Czasami idę za daleko. Granica jest ściśle określona przez boga i rozhuśtana przez szatana. Stąpam po obu ścieżkach.Takie schizodreniczne rozszczepienie .Serce pragnie, a mózg chamuje rozwój uczucia .Jak to zespolić?
<3