I am pretty fuckin' far from okay.
"jest środa, w sobotę młodzi mają mieć ślub;
młoda pani: czy mu naprawdę musimy czekać aż do soboty? Co to za różnica? Dom jest, kołyska jest, wszystko gotowe...,
ksiądz: no w sumie żadna, tylko jest jeden problem w sobotę my wszyscy księża wyjeżdżamy, ale nic nie szkodzi jest pan kościelny, ubierzemy go w albę... nie nie nie bójcie się! On jest w neokatechumenacie, wygłosi wam piękne kazanie, wszystkie formułki ślubu zna na pamięć...,
ale jak to przecież on nie może udzielać ślubów,
ksiądz: chce pani do ślubu księdza?... To niech też pani chce do łóżka męża!