W pokoju tym po szarym dywanie
Rozsypał się różaniec
Zaczął się mój żywot ze strachem
Mieszkam z nim tu pod jednym dachem
I tak patrzysz przez tę klucza dziurkę...
I nie pomógł żaden cudowny proszek
Ani wdowie cztery grosze
Na czarną godzinę skryte
W czarnym pasku zaszyte
W innym stadium opętania
Ostatnie swe sprzedał ubrania
Do dziś w kasie pancernej Króla
Wisi jego koszula...
A wiatr jak hulał tak hula
W czarnych tiulach
U Króla na dworze
Też coraz gorzej
Święte Lampy gorzkim żalem lśnią
na placach
Paprze się ten zgorzel
Na tym dworze
W stosie pustych kałamarzy
Schną diamentowe gęsie pióra
Do morza dusz, głów wpada rzeka
Jadą tu z bliska i z daleka
Tam gdzie horyzontu schody
Ciągną się korowody
Wiezie pociąg dary dla króla
Puchar, Tubę i Okular
Nowe są w lokomotywie koła
Tej co jeździ dookoła
Na króla dworze po krzywych szynach
Sunie dziejów maszyna