Mój mały paszczak, już nie jest taki malutki i przeztraszony, ciulik już pokazuje różki przytył, nabrał sił i urosły mu zęby. Nie da się wyczyścić kopyt sambie żeby ta mała menda mnie nie udziabnęła ;*** ale kocham go za to, ze jest tak otwarty i towarzyski jak mama. Ostatnio założyłam mu kantarek nie robił przy tym nic, ma zaledwie miesiąc, a uczę go już dawać nogi, trochę jeszcze zwiewa ;)) Z uszami nie ma problemu daje sobie z nimi wszystko robić, więc później z tranzelką też powinno być ok. NIe mogę mu pozwolić na to skubanie, żeby mu tak nie zostało, ale ogier w końcu to mu wybaczam, ja się z nim w przyszłości nie będę męczyć tylko moja siostra więc mi to tito. Samba była trochę na jeździe nabuzowana, ale nie brykała, trochę się denerwowała, bo ten latał jak nienormalny w tą i z powrotem i droczył się przez płot z wałachami, cwaniaczek, te tam dostawały białaczki a ten podchodził, stał sobie przez chwilę, wołał mamę i uciekał ;}! Dobra, dobra starczy już o nim, jutro też do niego jadę muszę Sambę zacząć trenować bo próbę dzielności idzie w czerwcu, chyba, jeszcze sporo pracy przed nami, żeby choć trochę wróciła do formy, Shadow mi tego nie ułatwia, ale dam radę ;)