W dalszym ciągu bawię się w adminowanie na socjum...
Muszę się czymś zająć inaczej zwariuję.
Te śliczny, mały kotek, który się przybłąkał na moją ulicę nie żyje. Potrącił go samochód.
Tak bardzo prosiłam tatę by się zgodził na jeszcze jednego kota, ale oczywiście jedyne na co było go stać to suche 'nie' nic więcej.
Przecież to było jeszcze dziecko... w dodatku głodne.
Dlaczego ludzie są tak brutalni, że porzucają zwierzęta?
Boję się chodzić na spacery nad strumień, bo pewnie znowu znajdę utopione w worku szczeniaki w sttanie połowicznego rozkładu.
I znowu będe przez więksozść dnia ryczeć z powodu znieczulicy innych na los zwierząt.
Powiedzcie mi, dlaczego?
Dlaczego tak źle jest na tym świecie?
Dlaczego nikt nie przejmuje się już losem słabszego.
Nikt nie dba już o drugie życie...