zmuszona do refleksji. poddaję się samokrytyce. to jest bez sensu. kiedyś najdrobniejsza rzecz dawała mi satysfakcję z tego, iż jestem. a teraz ? teraz mam ochotę zamknąć się w swoim pokoju, siąść na łóżku i tylko palić fajki. i nic nie robić. wogóle nikogo nie widzieć. nawet samej siebie. ble. mam dosyć wszystkiego. mam dosyć tego kraju. ludzie są hienami. mają wyjebane na innych. po chuj są wogóle lekarze, kiedy nie potrafią nam pomóc ? a co gorsze, bardziej dołują. potrafią tylko zrobić parszywą minę niby wyższego stanem, i odwrócić się na pięcie i pójść do tego ich wielkiego gabinetu lekarskiego. przecież to jest bez sensu. do cholery jasnej, przecież jesteście po to, żeby z całego serca móc i CHCIEĆ nam pomóc. tym, którzy potrzebują tej pomocy. a jest ich miliony. prawie cała Polska. a co z tym naszym rządem ? tyle obietnic, tyle chęci zrobienia lepszej Polski. i co ? i jest coraz gorzej. ludzie ledwo co zarabiają na chleb, a podatku nie mają z czego zapłacić. bo przeciez jak, skoro dostają marne złamane pół grosza ? to jest Polska ? kraj, w którym się urodziłam, i miałam nigdy go nie zostawić ? a wiem, że nie ma miejsca, jak dom. ale ten dom miałbyś najlepszym, natomiast to, co się dzieje na ulicach.. co się dzieje z ludźmi ? udają kogoś innego, kim w środku na prawdę nie są. tak mówią, że są prawdziwi, że są przeciwko fałszu, że nie są materialistami. przecież pieniądze znaczenia dla nich nie mają, ważne, że są Ci nabliżsi. a tu gówno prawda. co się okazuje ? mówią jedno, robią drugie. ta moja życiowa refleksja nie dopadła mnie dzisiaj, wczoraj, czy godzinę temu. to mnie męczy. i chyba nie jednego z was. w sumie to nawet nie jest samokrytyka. bo kiedy myślę, siedzę i myślę i wsłuchuję się w muzykę, nie bujam wtedy głową, to nie zmuszam się tylko do samokrytyki. wtedy krytykuję wszystko. WSZYSTKICH. każdy ma chwile, że by to wszystko jebnął. i patrzy w lustro, jak łzy mu cieknął. taa.. ten wers najlepiej pasuje do moich refleksji. dobrze, że mam jeszcze rap. że daje mi tą siłę naprawczą. jedni mają mózgotransy, inni nawet disco polo do katowania się. przecież ja też się czasem katuję. mam w dupie innych muzykę. ja się cieszę, że mam ten rap na winampie, i że pomaga mi wstać. bo kiedy upadnę, wstaję z podwojoną siłą. i to jest wspaniałe, że to buduje. tylko ja już powoli tracę na to siły. a jeszcze tyle przede mną.
smutna twarz w dłoniach gdzieś ukryta.
zawieszam.