obawaim sie ze wczoraj, widzialam Pieha po raz ostatni w moim i jego zyciu....
23 maja o 23 moj pieh uciekl ulica w strone lasu...
Myslalam ze po 10 minutach do mnie wroci, ale minelo 18 godzin i dalej go nie ma.
Dzownilam na policje w 3 dzielnicach, do chycli, biur zajmujacych sie zgubami, chodzialm do 6 rano po lesie, rozwiesilam ogloszenia o zaginionym psie, bylam u lokalnego weterynarza, pytalam ludzi napotkanych po drodze, a sasiedzi szukali samochodem i na rowerach... Moj numer telefonu ma juz chyba setka nieznajomych...
A to wszystko moja wina, bo poszlam z nim bez szmyczy.
Nie spalam od 40 godzin.
Oby nic mu nie bylo :(