i hate everything about you!
To się porobiło. Cholera, ciężko jest. Naprawdę. Może nawet nie chodzi o tą szkołę (przecież w przyszłym tygodniu już nie będę pamiętała o tych kartkówkach -.-), o chorobę (chociaż gorączka mnie zmuliła), czy brak życia uczuciowego (ostatnio w nikim nie byłam zakochana... Od maja?)... Ale jakoś nie wiem. Patrzę na niektórę osoby, przypominają mi się wszystkie cudowne chwile, jakie z nimi przeżyłam, a nawet i te złe wywołują u mnie łzy. Kompletnie nie mam humoru... Mam dziwne wrażenie, że nic nie ma sensu, więc odrzuciłam naukę i przymulam. I muzyka. I chwilowo tylko tyle. Bo jest mi naprawdę ciężko. Nie mogę całe życie się starać, nikt tego nie docenia. Utarła mi się opinia (niezbyt pochlebna) kujonki, albo chorej na głowę, palaczki, ćpunki (ciekawe skąd te porównania?!) i Bóg wie czego jeszcze. Mam dość miejsca w którym mieszkam. Mam dość tych ludzi. Widok niektórych wywołuje przykre wspomnienia. Plotki może i mnie nie obchodzą, co nie znaczy, że nie bolą.
Jesteś skuriwelem, nie rozumiem takiego zachowania. Ranisz nie tylko siebie, ale i wszystkich wokół siebie, a potem udajesz, że wszystko jest okej?! A moze po prostu próbujesz zwrócić na siebie uwagę i lubisz, gdy wszyscy o ciebie się martwią i płaczą z twego powodu?! Nienawidzę Cię.
Amen.
Three Days Grace - I hate everything about you.
Posłuchajcie.