Okeej.
Jestem zła,wkurwiona na maksa.
Jakieś pojebane suki twierdzą,że próbuje wzbudzić w ludziach współczucie. Drogie dziewczynki coś wam wyjaśnie. To było 4 lata temu,zachorowałam ,a lekarze nie wiedzieli co mi jest. Były dni ,że nie mogłam wstać z łóżka-leżałam tak tygodniami. Dopiero po roku,w Warszawie stwierdzili ,że jest to reumatyzm. Cały ten czas moja kochana mamusia była przy mnie,jeździła ze mną po całej Polsce. Następnie znaleźli w mojej nodze zwyrodnienie . Pamiętam to 5 miesięcy,gdy czekała na wyniki. Spodziewałam się najgorszego. Po operacji,nie było źle. Rok temu znaleźli u mojej mamy nowotwór,na szczęście we wczesnym stadium,ale później moja mama oślepła. Opiekowałam się nią tak jak ona mną.
Jeśli kiedyś będziecie patrzeć na ból bliskich osób ,zrozumiecie. Kiedyś zagłuszałam ból lekami,alkoholem.
Kolejny raz przypięta do kroplówki modliłam się by ten koszmar się skończył,TAK CHCIAŁAM UMRZEĆ. Chciałam się zabić,nie mogłam tego wszytkiego znieść. Dziś też tego chce,ale nie mogę. Jak mam zostawić mame?
Mówicie" leniwa suka,która myśli ,że może wszytko" może zastanowicie się zanim ocenicie człowieka?
Patrzycie tylko na metki.
Nie macie pojęcia jak żyje się modląc o śmierć,uśnieżenie bólu.