nazwij mnie idiotką, ale chcę coś tu napisać.
nawet nie wiem jak zacząć, może tak : kiedy pierwszy raz spotkałam cie przed salą113, byłaś ubrana w limonkowy sweter, limonkowa koszulkę, czarne spodnie i buty we wzorki. miałaś kucyka. zapszyłyśmy się z byle czego. liczyło się tylko to, że jesteśmy razem i niemy tyspytałam się czy nie chciałabys ze mną usiąść, zgodziłaś się, po czym zapisałaś moje imie w zeszycie. gdy zapytałam po co odpowiedziałaś : TO SIE NAZYWA ORGANIZACJA KOBIETO. te słowa pamietam jakbyś wypowiedziała je wczoraj.
przeżyłysmy razem tyle ile nie jeden 20 latek. możnaby napisać książkę o naszym życiu, bo wydarzenia jakie miały miejsce w morcinkowej przeszłości były dość interesujące. pamiętam jak hejtowałysmy niektóre osoby i nauczycieli, nastepnie jadąc po nich z góry do dołu. ty dawałaś mi kanapki, a ja ci nic nie dawałam. kazupełnie nie wiem dlaczego :Dżde nasze spotkanie było najwspanialsze na świecie i liczyło sie tylko to, że ja jestem cała twoja, a ty w pełni moja. nie widziałysmy poza soba świata i byłysmy święcie przekonane, że tak zostanie.
pamietasz, że od zawsze gdy ktos upominał klasę, rozbrzmiewało: LOSKA I TOBISZOWSKA!
doskonale pamietam berlin. jak siedziałysmy razem w autokarze, jak jarałam się twoją pomarańczową chustką i hejtowałam reeboki(mam nadzieję, ze dobrze napisałam) pamietam postój w nocy i pęd do łazienki, a potem 30 min. czekanie w kolejce do toalety. jaranie się TH i Skilletem.
nowsze wspomnienia też są cudowne, ale wtedy już przestałam byc idealna i zaczęłam robić dziwne rzeczy. terayz zaczyna mi byc za to wstyd. nasze drogi na jakis czas się rozeszły. spierdoliłam, wiem i przepraszam. ale ja lubie pierdolic wszystko co dla mnie ważne.
potem była pierwsza kłótnia i ciche dni. wszystko przez to, że byłam zazdrosna. tak, przyznaję się, jestem zazdrosna. za bardzo kocham, a potem wszystko w moich oczach wygląda podejrzanie. PREZPRASZAM ZA TO.
kiedy czytam to co napisałam uważa, ze jest to żałosne, ale widocznie ja jestem żałosna, trudno. jeśli nie będziesz chciała się znac z żałosna osobą to nic się nie stanie.
wiesz co sobie zwsze wyobrażałam? tyja dorosłe. z dziećmi. kochającymi mężami. ale MY. MY jako przyjaciółki od dziecka. przyjaźń trwająca całe życie. kiedy spotykamy sie w kawiarni, odbierając dzieci z basenu/treningu/szkoły muzycznej, kiedy idziemy na przyjęcie, latem jedziemy na wakacje i wiele innych. innymi słowy wyobrażałam sobie, że będziemy razem chodźby nie wiem co. potem jak już mówiłam, oddaliłysmy się od siebie. już nie było NAS, teraz było MONIKA albo OLA. zavczęłyśmy nowe znajomości i one zastapiły nam siebie na wzajem. ja to odczuwałam inaczej, bo nikt nie móadzieje, ze ww tej chaotycznej notcenmam gł zastapić ciebie. byłaś tą jedyną przyjaciółką, najlepsiejszą.
teraz po prawie pół roku nie kolegowania się bardziej, wzbudziło sie we mnie dziwne uczucie. uczucie jakby pustki? samotnośći? nie wiem jak to nazwać. jakby brakowało kawałka mnie. wydaje mi się, że ja potrzebuję ten kawałek z powrotem. mam nadzieję, ze w tej chaotycznej notce, zrozumiesz co usiłuje powiedzieć.
PS Nie wiem co chcę udowodnić tą notką.
PS 2 Zawsze będziesz częścią mnie, niezależnie od wszystkiego.
chyba wypadałoby napisać kocham cię, ale nie wiem czy już umiem.
xoxo
Inni zdjęcia: Przy Koloseum nacka89cwa... maxima24... maxima24... maxima24... maxima24... maxima24... maxima24... maxima24... maxima24... maxima24