(...)
I lecieliśmy dalej. "Podaj - mówił - dłoń".
I szły potoki iskier na górach obłoków,
i rzeki w dole pełzły na kształt siwych smoków.
(...)
i wtedy spadła trzecia łza, żelazna,
na smutek krążeń ludzkich, na huczące burze
i stała się tam, w dole na kuli jak gwiazda
wykuta pożegnaniem ostatnim - w marmurze.
Grało niebo spokojne. Fałdy morza
przelewały się z wolna w głąb milczenia
i został tylko cichy pożar -
- bolesna w dole ziemia.
(...)
"Podaj mi rękę - mówił anioł -
oto się stajesz zapatrzeniem gwiad".
/ k.k.b.