Moja piękna E.
Narasta we mnie coś co wybucha w zaskakujący sposób. Musi być jakaś droga pośrednia, że można jakoś dojść do ładu z tym zasranym społeczeństwem, niekoniecznie kompletnie się do niego przystosowując. Spróbować pogodzić się ze światem takim, jaki on jest. Na razie od czasu do czasu podróżuję w snach. Pierwsza zima przeżyta świadomie. W tej niesamowitej dolinie jesteśmy zupełnie sami. Od reszty świata odgradzają nas pionowe ściany. Nie dochodzi tu żaden dźwięk z zewnątrz. Jedynym dźwiękiem jest szum wodospadów. Idąc za tłumem jesteś bezradny, szary, bezosobowy. Tego chcesz? Wyobraź sobie kroplę płynącą w góre wodospadu. Szaleństwo. Nie zapominaj, że kiedy odejdziesz, zostaniesz rozliczony z wszystkiego. Może ludzkich spraw, wynurzam się i tonę. Przyszłość należy do tych, którzy wierzą w piękno swoich marzeń. Kochana, "Wyjątkowy nasz szesnasty mrok" (02.11.12)
trzęsienie ziemi w skroniach