Właściwie ile w każdej drużynie jest prawdziwych kibiców?
Wiele osób mówi, że kocha swoją drużynę, kibicuje jej.
A tak naprawdę nie wszyscy są godni miana kibica. Bo ile ludzi tak naprawdę wielbi swoją drużynę, kibicuje jej z całego serca, cieszy się z wygranej i nie złości z przegranej?
Nie wiem czy to dobrze ujmuję, ale nie raz spotkałam się z kibicami sukcesu.
Co to w ogóle było ostatnio na prezentacji? Wygwizdywanie Magnusa tylko dlatego, że mu nie idzie?
A jak wygrywa i zdobywa dużo punktów to wszyscy go kochają.
Pamiętacie ten mecz w Ostrowie czy Grudziądzu, już nie pamiętam, jak Zorro uratował nam wygraną?
Wtedy wszyscy mu klaskali. Wszyscy go uwielbiali... Ale nie na tym rzecz polega.
Ja kocham żużel, to dla mnie coś więcej niż sport. Nie chodzę tam dla lansu, nie dla chłopaków jeżdżacych w drużynie.
Chodzę tam, żeby kibicować mojej drużynie, wspierać ją. Co z tego, że ktoś ma gadżety ze swojego klubu?
Ja mam Start i żużel mam w sercu.