cholerna gra pozorów.
nie mam powodu do smiechu ani do płaczu.
jest nijak.
bez emocji.
albo tak wielkie emocje we mnie sa, ze nawet juz ich nie potrafie rozpoznac.
a chce mi się śmiac, cieszyc sie, krzyczec, plakac..
nie moge bo nie ma powodow.
pustka w moim zyciu nastala.
o! moge wymienic jedno uczucie... uczucie niespelnienia i moze jeszcze ograniczenia.
tak, czuje sie cholernie ograniczona przez codzienna rutyne.
spie, jem, siedze przy kompie, od czasu do czasu wskocze do wc. no i wizyta w szkole."obecna" ...tja chyba cialem.
zaspiewaj mi ktos "are you gonna be my girl?" i moze wtedy sie cos zmieni.
jak na razie bezemocjonalna pustka.
a wszystko przez milosc, ktora mnie omija jak na razie szerokim lukiem. "ej Ty Milosc!! rodzine Ci wybilam szczoteczka do zebow czy jak, ze mnie tak unikasz??":[zly]
dobra bo zaczynam pierdolic bez sensu..
-------------------------------------------------------------------------------------------------
"Moje serce w klatce na zamek zamknięte
do którego jeszcze nikt nie znalazł klucza
jest tam chłodno ciemno strasznie
ono chce sie wydostac!..
skrawione!..rozdarte!..wyplute!..
Nie umiem mu pomóc jestem bezradna!
Czuję jak stuka i drapie pazurami ściany
jak ze złości z rozpaczy pulsuje
ale z kazdym rankiem opada z sił
bez nadzieji uczucia wolności."
tak pesymistycznie troche.
buzi ;*