Taka tam Andzixowa jadąca na swym rumaku
A w oddali przepiękne drzewa i cudowna droga.
No to tak.
Na początku było nudnawo,
potem jechaliśmy do mnie no i..
wywaliłam się, cóż. Zdarta rąka:( i jeszcze mam tam kamyczki wstrętne .
Później nad jeźro. Zero kondychy.
Jacyś kolesie pomogli Andzi wnieść rower na góre po schodach ^^
Przejechaliśmy połowe jeźra, noi zaczymaliśmy się na taakie ''ala''' kładce.
Tam zdjencia i jedzenie płatków i chłodzenie picia.
Potem zdjecia na prodżekt, i zatrzymanie się na leśniczówce.
I spowrotem prowadzenie rowerów :)
niezapomniany wykończający dzień.
teraz tylko geografia i poprawa...............