Moje największe szczęście.... Cieszę się, że tak mi się się życie poukładało... niewyobrażam sobie codzienności bez tego małego bablą i tęsknoty za mężczyzną mojego życia, bez zmartwień jak to będzie w przyszłości... Dorosłam szybciej niż inne dwudziestolatki, które mają w głowie tylko imprezy, a ich nawiększymi problemami jest to, "czy ja dobrze dziś wyglądam"...... nie powiem mnie też brakuje spotkań z przyjaciółmi na nautralnym gruncie, ale mam inne obowiązki i nie mogę sobie na to pozwalać zbyt często. Mam naszczęście wspaniałych rodziców, którzy mnie zawsze wspierają i pomagają. Mąż również tyle, że on za granicą zarabia na to bym ja i nasz syn mieliśmy w życiu jak najlepiej... Ale niedługo wróci i wtedy już w trójeczkę zamieszkamy w naszym mieszkaniu.
Nigdy się tu nie rozpisywałam zbytnio, ale dziś jakoś tak mnie natchnęło by się z wami podzielić tym co czuję...