ach, co to był za wieczór.
w sumie to zasługa tylko i wyłacznie Krzyśka, ale cóż, chlopacy tez mieli w tym niemały udział.
to co chciałam napisać wczoraj [niesety nie miałam dostępu do komputera], zostało napisane już przez Krzysia.
no, w sumie dopowiem tylko, zę nie mogłam następnego dnia uwierzyć w to, co sie stało, ale też nie mogłam uwierzyc, że juz po koncercie, to na co tak długo czekałam. dni odliczałam. nawet czekając przed salą, nie wierzyłam, ze to tu i teraz.
a tymbardziej, jak chłopacy poprosili chłopaka "w tej białej koszulce" na scenę :) "niestety, nie wygrała pani nagrody pienieżnej", "Jaca udostępni mikrofonu". i telefon do Cichociemnej, bo bardzo chciała usłyszeć "Nienawiść". ale takiego wykonania nigdy wcześniej nie słyszałaś, coo?
ten film na yt powinien przejśc do historii tego zespołu. jeśli nawet nie przejdzie, to juz jest naszym wspaniałaym wspomnieniem. nawet nie naszej dwójki, ale wszystkich osób obecnych tego dnia na TYM koncercie, ogólnie wszystkich fanów. :)
i pamietam, jak ręce mi drżały z podniecenia, nie ze strachu. i nie wiedziałam, czy filmowac, czy robic zdjęcia. na film za mało pamięci na karcie, na zdjecia za duży "parkinson". jest więc krótki urywek filmu, i owe zdjęcia.
ach, i pamietam, jak śpiewaliśmy sto lat Wojtkowi, i jak wychodzac zerwałam plakat, aktos za mna "dobrze, dobrze " :D
i czekanie przy myslobusie na podpisy, nie pamietam kolejności podpisywania, ale pamietam, ze przy Wojtku jakaś dziewczyna poprosiła o autograf przy rysunku kotka, więc napisał "przy kotku " i podpis :) no i czekanie na Lalę, i dzieki uprzejmości goryla i samego Lali udało nam sie wejśc ponownie na sale, Lala wyszedł, pamiatkowe zdjecia, i wywód Lali na temat dawnej historii tatuaży :D komplement dla Krzycha, i próba zajumania przepoconego ręcznika Artura [tak, dotknęłam jego potu xD, aczkolwiek gitara na nim stała, a szarpnięcie spowodowałoby katastrofe ;p, ale niezbyt chetni do wspołpracy panowie w obsługi nie chcieli pomóc.]
potem, w drodze na przystanek kilka osób nas zagadało, skąd mam plakat, i gratulowali Krzyskowi.
ehh, a kilka miesięcy potem, w radiowej Trójce, przy okazji top 20 utworów myslovitz, mój mail z krótkim wspomnieniem tego koncertu został odczytany na antenie. cieszyłam sie jak głupia, pomimo tego, ze nic nie wygrałam, a bardzo chciałam wygrac ksiązkę ;]
i natychmiastowy sms od Krzyska z podziekowaniami ;)
ale to ja powinnam Ci po tysiąćkroc dziękować za tamten dzień, wiczór, koncert, za ten moment, bo dzieki Tobie, ten koncert był jedyny w swoim rodzaju, i wiem, ze pomimo takiego samego seta, i nawet w urodziny Wojtka nie byłby to ten sam koncert.
i jestem tak cholernie szczęśliwa, że tam byłam, że uczesniczyłam, ze mogłam choć jak częśc stać się ta historią.
dziękuje ;*****