było najlepiej, a zakopane czeka!
już wiemy, że numery nieparzyste są po jednej, a parzyste po drugiej stronie, że mieszkańcy malinki uznają 3,5 km jako stosunkowo małą odległość, którą powinnyśmy pokonać z uśmiechem o 16 z bagażami/12 w południe/23 po całym dniu poza HOTELEM. potrafimy już jeździć kolejami śląskimi i kochanym wispolem, a stopem to nie w wiśle, a tym bardziej w malince. mamy już zestaw kibicowski na zakopane i wiemy, że trzeba przyjechać dwa dni wcześniej, żeby zrobić focię z tomem hilde albo chociaż stanąć w pobliżu naszego celebryty macieja by popławić się w jego blasku i PRZEWAŻAJĄCYM zadowoleniu ze skoków. gaba wie jak się ustawiać do zdjęcia następnym razem żeby nie zasłonić krzysia/dawida/majki/wszystkiego i jak nie cofać rąk kiedy maciej daje swoje cenne autografy, a ja będę zbijać pjony ze skoczkami niczym specjalista. A MAJA ZATRZYMA SIĘ BY POROZMAWIAĆ ZE SKOCZKIEM KIEDY MÓWI JEJ CZEŚĆ......................... nie zamieszkamy już u żadnej danki i nigdy nie zaufam google maps, które twierdziło, że do skoczni mamy 10 minut (godzinę :) ). wygrałyśmy wojne z robalami i ćmami, leżałyśmy jak bezdomne przy ulicy, przejechałyśmy się ciuchcią i wracałyśmy najciemniejszą drogą świata całą ulicą trzymając się za ręce, a napędzał nas strach
a zakopane będzie jeszcze lepsze! :*