Lecieli do Katynia. Oddać hołd Wielkim poległym ubiegłego stulecia. Nie wrócili. Wielcy Polacy najnowszej historii, najważniejsze postacie naszej codzienności.
I teraz rodzi się wiele pytań. Moje pytanie brzmi: co my z tym zrobimy? Ile dobra z tego wyniknie? Czy będzie znowu taka wielka szopka i sterta obietnic od każdego jak 5 lat temu, gdy umarł największy Polak przełomu XX i XXI wieku?
Bo było głośno, wszyscy mieli się jednać, miało być lepiej, miał być przełom... I ucichło... Dalej był bałagan, ludzie kręcili nosami... Nieliczni coś zmienili w swoim życiu. Ale był niedosyt, naobiecywano dużo, zrobiono niewiele. Choć wciąż sobie powtarzam, że zawsze coś, to jednak czuję, że nie tego się spodziewałem.
Zacznijmy od małych kroczków.
Bo potrafimy wymagać poprawy, a sami nic z tym nie robimy... Niektórym się wydaje, że wystarczy drobny gest wstążki i jestem usprawiedliwiony, wrzuciłem swoje 5 groszy. Niektórzy nawet nie wiedzą po co to robią. Jak roboty kopiują zachowania innych, "bo to jest trendy, wszyscy tak robią, to ja też". A może mogę zrobić coś więcej? Może ja też mogę coś zmienić w swoim życiu, aby było lepiej?
Napisałem to, aby przestrzec niektórych przed pokusą takiej "szopki", która nakręca się wokół nas. Wczorajsza katastrofa jest wielką tragedią, największą w historii nowoczesnego świata. I dotyka nas bezpośrednio. Więc proszę: nie róbmy szopki. Galeria nk to nie blog, na którym każdy musi wstawić "[*]" i czarną wstążkę do galerii. Jedność nie objawia się przez "wstążkowanie" profili. Jedność, to poczucie przynależności do jakiejś grupy. Nie trzeba się tym afiszować tylko realizować swoją postawą życiową. Potrzebujesz doświadczyć jedności, to zorientuj się czy gdzieś w okolicy nie ma jakiejś wspólnej modlitwy, czuwania przy pomniku. Może sam zorganizuj spontaniczne spotkanie? Jak chcesz wyjść ze znajomymi nie masz oporów. Więc dlaczego odczuwasz opór przed czymś takim? To jest właśnie jedność - gotowość do bycia razem w trudnych chwilach.
Zdjęcie zrobione wczoraj w Krakowie - Łagiewnikach, z przed placu przy Bazylice Miłosierdzia Bożego. Jakieś 30-40 minut po wydarzeniu. Wtedy jeszcze o niczym nie wiedziałem. Zdjęcie zrobione komórką.