Wspaniałe zdjęcie z imprezowego, niezwykle spontanicznego, chrztu mojego mieszkania!
Parapetówka wyszla naprawdę wspaniale! Mieszkanie żyje, przetoczyło się przez nie jakies 45 osób (tyle przynajmniej było koło 1 w nocy; druga połowa spoza zdjęcia piła w pokoju oczywiście), więc jestem pod wrażeniem, że wszystko żyje!
Bawiłam się wyśmienicie, więc dziękuję wszystkim. Mimo że Wojtuś pżyczyl sobie mój telefon i musiałam dzisiaj po niego lecieć na Centralny.
Wieczorem wydziałowe wyjście do kina, więc integracji ciąg dalszy!
Jejku, tydzień perfekcyjny, po którym będę długo dochodziła do siebie.
A! Jest kablówka. I normalny Internet. W końcu!
Nikt nie może cofnąć się w czasie i napisać nowego początku, ale każdy może zacząć od dzisiaj i dopisać nowe zakończenie.
Kocham Warszawę za szansę na nowy poczatek, którą mi dała...