Doszłam dziś do pewnego wniosku. A mianowicie, że będę samotna. Pewno większość pomyśli, że to tylko
myśli głupiej nastolatki. Usłyszę (zobaczę) też pewno protest od strony L. ( ;* ) Jednak tym razem mam
racjonalne wytłumaczenie.
Przedstawię Wam tok moich myśli, które naszły mnie w trakcie jazdy pociągiem Szklarska Poręba, Kudowa Zdrój.
Mianowicie: dlaczego chłopacy specjalnie wyszukują sobie dziewczyny? Czemu musi ona spełniać pewne wymagania,
głównie te dotyczące wyglądu? Przecież równie dobrze taki chłopak mógłby złapać jakąś dziewczynę na korytarzu
i próbować z nią być. Jeśli im obojgu by zależało, mogłaby być to ta prawdziwa miłość.
Zaraz potem naszła mnie następna myśl: a ja? Ja nie potrafiłabym pokochać chłopaka, który mi się wizualnie
nie podoba. I w tym tkwi problem - bycie z człowiekiem, który nam się nie podoba, jest prawie nierealne. Ta
druga połówka musi być przecież w naszych oczach niemalże idealna!
Oto argumenty potwierdzające moją tezę. Zanim zaczniecie protestować, spróbujcie postawić się w tej sytuacji
i to dobrze przemyślcie.
Skąd te myśli? Dowiedziałam się, że mojej koleżance (modelce, swoją drogą) spodobał się On. Przed oczami
pojawiły mi się dwa obrazki. Ona - śliczna, wysoka, szczupła, dziewczęca - i On - wysportowany, przystojny,
wysoki... Na drugim obrazku mniej zachwycająca wersja. On i... mała kluska, odzwierciedlenie Betty Suarez
(czytaj: Beatrycze). Kontrast widoczny jak nigdy. Jakie szanse ma ta druga w porównaniu z pierwszą...?