Pierwszy dzień wesela u kuzynki jak najbardziej udany. Stres miałam ogromny przed powiedzeniem wiersza na błogosławieństwo i czytaniem w kościele, ale było genialnie. Do domu wróciłam koło 5 nad ranem. Jeszcze nigdy się tak nie bawiłam jak wczoraj. Co jak co, ale Pan Młody potrafi nieźle wywijać. Dzisiaj jeszcze czekają mnie poprawiny i pewnie kolejnych kilka kieliszków wódki xD
No i poprawiny także udane, ale kac teraz ostro męczy. "Chciałam pić z umiarem, ale umiar nie chciał pić ze mną".
"Tylko dance ma dziś sens..."