Nie wiem w sumie, co się ze mną dzieje, ale to chyba jakaś jesienna depresja ...
Sterty niepotrzebnych mi zupełnie książek - obowiązek... Matura, matura, matura ...
For depresja i inne tego typu badziewia psujące nam dobre dni ... :
"Broń jest naładowana, leży tuż obok Ciebie... Hmm.. a niby wcześniej jej tu nie było... Ulżyj jej w cierpieniu... Jeśli nie bronią, to chociaż weź nóż... Poczuj jak jego zimne ostrze wtapia się niczym kostka lodu w jej rozpalone ciało... Skończ z nią! Będziesz miał okazję znaleźć kogoś innego... Zabij ją! Tą, która zrujnowała właśnie Twój skrzętnie poukładany plan, jakim jest życie... Nie poddawaj się... Uwierz w to, że gdzieś na tym świecie jest Ci przeznaczony ktoś wyjątkowy... I pamiętaj - tym kimś nie jest ona... Może nim być byle przechodzień, jakiego miniesz na ulicy, a który zechce Ci pomóc w tych trudnych dla Ciebie momentach... Zastanów się więc nad tym, czy naprawdę warto?"
wczoraj się zawiodłam i miałam taki dziwny impuls, który zmusił mnie do utworzenia tego bzdetu powyżej...
a gdyby tak zmienić te moje pesymistyczne podejście do świata... ta sprawa wymaga przemyśleń i konsultacji
Spacer cmentarnymi ścieżkami zaliczony, kamień z serca spadł ...