cholernie dawno nic tu nie pisałam, ale tak cholernie brak mi czasu.
dwójka mnie wykończy, a przecież jestem dopiero na samym początku.
latanie między domem, szkołą, halą jest męczące, dobrze, że chociaż pociągi mi jakoś pasują.
potrzebuję jakiegoś kopa w dupę, żeby się wreszcie ogarnąć.
brakuje mi takiego pozytywnego nastawienia, ale trudno je znaleźć kiedy wychodzi się z domu o 6, wraca o 21,
a jeszcze trzeba się zabrać za lekcje i naukę, i następnego dnia wstać o tej strasznej 5.15.
wpadłam w codzienną szarą rutynę.
potrzebuję zmiany!
cały weekend się obijałam, to teraz trzeba się wreszcie zabrać za siebie!
polski, wok, fizyka i chemia czekają (:
w piąteczek raczej połowinki, spędzimy trochę czasu z ludźmi z klasy poza szkołą! ; >