;d

hm, to jest żółty kwiatek. nawet pamiętałam jego nazwę kiedyśtam, babcia mówiła, że ładnie wyglądają, ale śmierdzą i brudzą ręce. właściwie to tęskni mi się do babci, zapomniałam już jak pięknie zimą wygląda wieś. przydałoby mi się wyjechać i nie robić nic, tylko odśnieżać podjazd. odśnieżać, spać, odśnieżać, spać... właściwie to zawsze lubiłam odśnieżać. tu nie ma do tego warunków, chyba musiałabym się zatrudnić w administracji osiedla na jakiś etat, żeby to robić. pamiętam, pamiętam, że podczas odśnieżania nie myśli się o niczym, no, może tylko o tym, kiedy skończy się robota. ale brakuje czasu na myśli o wszystkim innym, a tego mi potrzeba. muszę przestać mysleć. bo niby po co się zadręczać, przeżywać jak mrówka okres każde slowo, czyn, chwilę. 

i tylko nie umiem zapomnieć, że już nigdzie nie pasuję. z nikim nie potrafię normalnie rozmawiać, bez żadnej ściemy, bez uciekania od wielu tematów. chyba ufać po prostu nie umiem, no. piszę tu sobie stylem dwunastolatki, która żali się swojemu "kochanemu pamiętniczkowi". swoją drogą, dawno mnie tu nie było. własciwie to i tak tu nikt nie wchodzi, nikomu się nie chce. nie wspominając o sobie samej, oczywiście. może i wiele na głowie nie mam, ale są ciekawsze zajęcia. o, co do ciekawszych zajęć... zdjęć nie robię, nie czytam tyle, ile kiedyś, nawet przy kompie tyle nie siedzę. potrafię leżeć bezczynnie na łóżku przez dwie godziny. myślę wtedy co bym własnie robiła, gdybym byla mniej leniwa. śmiesznie tak trochę, to już trąci o żałosne zachowanie. chociaż tych żałosnych jest więcej, ale na opisywanie ich to nie miejsce, nie czas. (myśl ucieka w lewo). całkiem żółte zdjęcie, nie sądzisz? takie żółto-żółte. zawsze lubiłam robić zdjęcia kwiatom. może kiedyś do tego wrócę, jak do wielu rzeczy, do których mialam wrócić, a zapomniałam. (myśl ucieka w prawo). założylam sobie zeszyt, do którego wpisuję wszystkie tytuły książek i filmów, ktore chciałabym zobaczyć czy przeczytać. popatrz, popatrz, ciągle w tej cholernej wypowiedzi robię powtórzenia. kiedyś do nie do pomyślenia. właściwie powinnam zaraz kliknąć klawisz backspace. zmazalabym to wszystko, gdyby nie to, że jestem cholernie leniwa. boli mnie palec, o. nie będę go nadwyrężąć. generalnie nie wiem, jak go zepsułam. w sensie palec. dziś to bylo, chyba przy tym felernym wypadku przy autobusie. heh, nie moja wina. nigdy nie jest moja przecież. o, zrobię sobie herbatę. taką z 1,5łyżeczki cytryny i połową cukru. odwrotnie, znaczy się. mniejsza o to. albo kakao, dawno kakałka nie piłam. wlaściwie to napilabym się herbaty, ale tej z Fanaberii. choć może lepiej nie, bo wtedy...

jedyne, czego jestem pewna to to, że nie mam ochoty na słuchanie kogokolwiek innego niż Renata Przemyk. "sfazowałam się", hyyh. pozostało mi 42% miejsca do pisania. ale co ja mam tyle pisać, tematy mi się wyczerpały. wiem, pójdę po zeszyt, przepiszę jakiś cytat.

zdecydowałam jednak, że nie przepiszę. ale może ktoś mi odpowie, czy "zło jest brakiem współczucia"? gdzieś to wyczytałam i ciągle o tym myślę. tak wiele różnych odpowiedzi usłyszałam. może macie jakieś ciekawe opinie do tego tematu.

motyw wędrówki to jeden z nudniejszych toposów w historii. + 50 minut na interpretację dwóch dzikich wierszy wcale nie działa na korzyść dla mojego umysłu.

o, zostało jeszcze 29%. co to to jeszcze... o, coraz lepiej idzie mi rosyjski ;-). czy ja się już chwaliłam, że na półrocze mam 5 z matmy, co jest wielkim wyczynem w mojej klasie? cóż, haaaaaaa.

a te 25% niech przepadnie, trudno.

nie mów mi, że nie jaa | ; d