Czemu to wszystko się tak pospypało. Pocieszam się, że będzie lepiej, ale jest coraz gorzej. Zamykam się w sobie, ludzie odchodzą, oceniają, okłamują. Zawsze albo byłam szczęśliwa albo nie wiedziałam czy nią po prostu jestem. W końcu jestem optymistką. Nawet gdy wszystko się sypało wiedziałam, że to chwilowe i przypominały mi się momenty w których byłam szczęśliwa i przez ten moment mogłabym. Teraz już wiem, że nie jestem.
Wiem, że tycg zmian się nie odwróci. Ale ... czy naprawdę ta historia musi być bez happy endu ?
Moje serce maleje, a waga rośnie. Nie mam już sił. Poddaję się i brakuję mi ciebie właśnie dziś. ;)