mama: a dasz sobie z tym wszystkim radę?
ja: ależ oczywiście.
skończę ten rok szkolny i powiem sobie że zrobiłam wszystko co chciałam i zamierzyłam na ten rok. będę na b1 z francuskiego, wrócę do poziomu przed-lo z angielskiego (ta szkoła ogłupia), przygotowana do rozszerzenia z historii, olimpiady z historii sztuki, umiejąc cokolwiek z matmy, z chodź troszkę prostszym kręgosłupem, będę w trakcie realizacji dwóch ważnych wakacyjnych wyjazdów, z paroma zrealizowanymi pomysłami na koncie, z przeczytanymi wszystkimi książkami, które ostatnio odkładałam "na później", oczywiście z ładnym świadectwem i z ludźmi których kocham i których przez to wszystko nie zaniedbam,
pewnie jeszcze z podkrążonymi oczyma, paroma kilogramami mniej, z niedoborem magnezu spowodowanym zbyt dużą ilością kawy i uśmiechem, że wreszcie mogę się wyspać.
Pokażesz mi Barcelonę, a ja Tobie Paryż. Będziemy jeść sałatkę w McDonaldzie pod Sagrada Familia, siedzieć na jaszczurach w parku Guell, biegać na metro, spać w białej pościeli, czytać przewodniki, mieszkać na Montmarte, chodzić po wszystkich muzeach paryskich i popijać kawę w południe, a wino wieczorem. Nauczę się hiszpańskiego a Ty może chodź trochę polubisz francuski.