Stajemy przed wyborem. Podejmujemy decyzję. Jednym przychodzi to łatwiej, bo lubią rozkoszować się smakiem ryzyka 'udało się zdecydować dobrze, czy mniej dobrze?'. Innym zajmuje całe wieki, gdyż precyzyjnie rozważają wszelkie za i przeciw, często bojąc się wyjść naprzeciw nowemu. Czasem każdy z nas długo waży coś w myślach zanim zdecyduje się pójść w którąś stronę. Czasem każdy z nas ma chęć zagrać pokerowo, postawić wszystko na jedną kartę i odmienić życie o sto osiemdziesiąt stopni. W ludzkim życiu od podejmowania decyzji uciec się nie da. Można starać się chować po kątach i uciekać losowi spod czujnego oka, w końcu jednak przychodzi sądny dzień wybrania ścieżki.
Czy powyższy etap, kiedy dopiero analizujemy sytuację, jest najtrudniejszy?
Czy najgorsze problemy zwykle mamy z samym zdecydowaniem się?
Czy może kolejne kroki przysparzają jeszcze więcej nieprzespanych nocy?
A więc zdecydowaliśmy, że jednak pójdziemy w danym kierunku. Decyzja jest przemyślana, dla nas najpewniej najlepsza i nie zamierzamy łatwo zmienić zdania - tak właśnie postanowiliśmy. Tego chcemy. I tu pojawia się następny schodek, gdyż żaden człowiek nie jest samotną wyspą i jego decyzje nieuchronnie zahaczają o cudze życia.
Chyba łatwiej jednak podjąć decyzję, niż przystąpić do jej realizacji.
Czasami w zaaferowaniu zdarza się nie zauważyć wszystkich zmian, jakie pociągnie za sobą jakaś decyzja. każdy myśli raczej o tym, co się może zmienić na lepsze, a już zazwyczaj najmniej bierze się pod uwagę to że te zmiany dotkną nie tylko jego.
Zbytnio analizując i myśląc w kółko o konsekwencjach, można przedobrzyć i decyzja wcale nie okazuje się taka słuszna, jakbyśmy sobie to wymarzyli. Może dlatego, że myślenie zabiera sporo czasu, a z czasem zmieniają się okoliczności - niejednokrotnie po chwili pewne rzeczy mogą już nie wyglądać tak samo.
Czasem watro podjąć rewolucujną decyzje.
Zniknąć , odejść, zapalic swieczke.
Ale zbrodnią względem siebie byłoby, dopuscić sie zapomnienia.
I fall so down, in a pool of memories