Tak sobie pomyślałem że ten fbl... to jedyny ratunek przed tym żebym nie zwariował... on ma mi zastąpić kogoś kogo nie ma już w moim życiu.
Mam szczerą nadzieje że nikt tego nie będzie czytał.
Otóż, miałem przyjaciela, naprawde znajomość z nim była lepsza niz jakakolwiek miłość, ja go bynajmniej kochałem jak brata.
Naprawde nie mówie tego o każdym ale bez wachania oddał bym za niego życie i wskoczył w ogień. Zawsze wiedziałem że gdyby go zabrakło, gdyby mu sie coś stało... że nie chciał bym dalej żyć... Mogę sie do niego nie odzywać, moge go nienawidzić, ale zawsze w głębi duszy będe go w pewien sposób kochał. Nigdy go nie odtrące... chce żeby był szczęśliwy. Na 10 słów o których on myśli zawsze znałem 8... wiedziałem kiedy mu coś było, on promieniował tym... przynajmniej z mojego punktu widzenia.
Ale odbiegłem od wątku. Poznałem go tak gdzieś chyba w lutym 2008 r... znałem go wcześniej ale od tamtego czasu przyszedł i zaproponował pewnego rodzaju zakład... ja sie zgodziłem, mieliśmy sobie znaleźć dziewczynę. I tak sie rozwijała nasza przyjaźń, najbardziej poprzez zarywanie do dwóch przyjaciółek, nigdy nie zapomnę kiedy pierwszy raz nazwał mnie przyjacielem, gdy mu pomogłem z Anką(bo tak sie nazywała dziewczyna do której kręcił) i napisał ' dziękuje... przyjacielu'. Nie rozumiałem wtedy jeszcze siły tych słów, nie wiedziałem że będzie jedną z najważniejszych osób w moim życiu, logicznie rzecz biorąc to najważniejszą.
To może głupie... ale on spowodował moją zmiane, to nie prawda ze mądrość przychodzi z wiekiem... ona przychodzi wraz z ludźmi z którymi przebywasz, z którymi jesteś blisko. On sprawił że dojrzałem, że wyszedłem do ludzi, że nauczyłem sie kręcić do dziewczyn w pewien sposób, że potrafię mówić otwarcie o swoich uczuciach, że potrafię się patrzeć w oczy kiedy z kimś rozmawiam. Nigdy nie zapomne dnia gdy byłem z nim i dziewczyną która mi sie podobała.... ten dzień był jednym z najlepszych w moim życiu...
Przepraszam (sam siebie) za nie poprawną polszczyznę w tym tekscie ale nikt sobie nie zdaje sprawy ile on ma emocji w tym.
Oczywiście były wzloty i upadki... ale naprawde przeżyliśmy to i daliśmy radę... aż ja zrobiłem coś, coś nie do opisania, coś tak bolesnego dla mnie. Nie potrafiłem z nim rozmawiać o 'niczym' było dobrze dopóki mieliśmy sie sobie z czego zwierzać, ale potem szliśmy i milczeliśmy. Ja tak nie chciałem... nie potrafiłem. Wiedziałem że on ma znajomych z osiedla, swoich kumpli z którymi kręci fazy, zawsze czułem sie gorszy od nich... że nie potrafie z nim tak sie śmiać, nigdy też nie odważyłem sie mu tego powiedzieć.
Po prostu wiedziałem że go nudzę, i z tej obawy żeby mnie nie opuścił przez to... chciałem poczuć że to ja panuje nad swoimi uczuciami...
I jak przyszedł do mnie, patrząc mu się w oczy, z lekkim lekceważącym uśmiechem powiedziałem... że nasza przyjaźń była i jest fałszywa, gdy wyszedł z mojej klatki, mimowolnie pociekły mi łzy ; / sam sie zmusiłem do zranienia i jego i mnie...
Wiem że nie spotkam takiej osoby jak on... tak twardej a jednocześnie wrażliwej... to jest takie dobijające, ale dlaczego z kolegami z klasy potrafiłem gadać o 'niczym' a z Tomkiem nie...
Najdziwniejsze jest to że... że chodź żyję bez niego już prawie pół roku... to nadal wiem jak sie zachowa, co myśli, po prostu to wiem!
spotkaliśmy sie jakieś 3x... ale potem wystawianie ocen... i znowu oddaliliśmy sie od siebie, wiem ze chciał też sie spotkać, ale kazał mi sie o to starać... cięzko nam sie nawzajem zbliżyć chociaż oboje tego chcemy... i chyba tak zostanie...
moze powinno? on ma już swój świat a ja swój...
no to chyba tyle.
Od kiedy sie z nim nie przyjaźnie... nie mam wyczucia co jest dobre a co złe, to dziwnie brzmi ale stałem sie złym człowiekiem... bardzo dwulicowym, fałszywym, który zyskuje przy 1 kontakcie a potem zawodzi kiedy jest najbardziej potrzebny... gram cały czasz kogoś kim nie jestem.
Zamiast mówić co sie o kimś myśli mówie to za jego plecami, wszystko czego on mnie nauczył straciłem razem z nim.
Ale nigdy nie pożałuje tych 2 lat z nim... mówi sie że prawdziwa przyjaźń musi rozwijać sie latami.... nie prawda...
Sprawił że dorosłem, nauczył mnie kochać! oooo tak ładnie ubrałem w słowach,
Inni zdjęcia: dream artsidus... itaaan... maxima24... maxima24... maxima24... maxima24... maxima24... maxima24:) dorcia2700... maxima24