Niedziela, 2010-01-24, Lady Barron, Flinfers Island, Tasmania.
Zgodnie z planem skoczylem do wody przy Eddystone Pt., zdjalem wodorosty ze sruby i pozeglowalismy dalej. Mielismy silna 'polowke' z prawej burty, wiec w poblize wyspy Flindersa przybylismy szybko, choc mokro. W ciesninie Banksa wybudowala sie stroma fala i co rusz rozbijala sie nam o burte. Ale zegluga byla wspaniala!
Aby wejsc do Lady Barron, nalezy przeplynac przez skomplikowane przejscia pomiedzy mieliznami Vansittart. Robilem to juz w 2003, gdy wracalem do domu po regatach Sydney-Hobart na jachcie Quiddity. Mielismy wtedy na wejsciu powazne klopoty, bo w najwezszym miejscu zepsul sie nam silnik. Pomny tamtych problemow, skrecilem w kierunku plycizn Vansittart. Kilkanascie minut wczesniej wiatr wzmogl sie do 6-7 B i po skrecie wial nam prosto w twarz. Na wejsciu pojawily sie duze i bardzo strome fale. Silnik Il Vento pracowal pod wielkim obciazeniem, bo nasza predkosc wzgledem wody byla zaledwie 1.5 - 2 wezlow. Nad dnem poruszalismy sie jednak o 3 wezly szybciej. Cale szczescie, ze mielismy ten korzystny prad, bo inaczej musielibysmy zrezygnowac z wejscia do tego uroczego porciku.
Troche niepokojace bylo tez to, ze nie moglismy znalezc pierwszego nabieznika, ktory wyznacza trase przez najgorszy odcinek wejscia. Pamietam, ze widoczny byl wyraznie siedem lat temu. Weszlismy jednak 'na przyrzady' czyli uzywajac GPSu i echosondy. Drugiego nabieznika tez nie moglismy zobaczyc, az do chwili, gdy nalezalo z niego zejsc i skrecic na trzeci. Potem nie bylo juz problemow i po trzech godzinach ciezkiej pracy silnika Il Vento stala juz przy kei, a my pilismy doskonale tasmanskie piwo na tarasie jedynego pubu w okolicy, podziwiajac wspanialy, choc przysloniety lekka mgielka, widok na mielizny Vansittart. Z tego punktu wygladaja pieknie i zupelnie niewinnie.
W Lady Barron jest oczywiscie sklepik, ale gdy przyplynelismy, byl juz zamkniety. Przez szybe zobaczylismy, ze na polce z gazetami zostal ostatni egzemplarz "Weekend Australian", jednej z niewielu gazet, ktore daja sie czytac. Zeby nikt nam jej rano nie sprzatnal z przed nosa, postanowilismy stanac dzis w 'kolejce' przed sklepem. Udalo sie i bedziemy mieli lekture na 2-3 dniowy przeskok przez Ciesnine Bassa.