nie miałam czasu wczoraj napisać, a dziś już zapomniałam co dokładnie jadłam, ale zapisywałam na jakiejś kartce i wyszło jakieś 470-490 kcal, około 3 litrów wypitych płynów, w tym ponad 2 wody. ćwiczeń żadnych, zresztą jak dziś, nie mam psychicznie siły, a poza tym wiecie co?
nie chcę narzekać (mimo że uwielbiam, to nie sprawia mi to przyjemności w kwestii odchudzania, chcesz być piękna musisz cierpieć koniec kropka), ale serio jest ciężko zapełnić sobie tę godzinę ćwiczeniami, mając możliwość robienia tylko podstawowych ćwiczeń w domu. nie mam roweru, na rolki już za zimno i po powrocie ze szkoły, zanim odrobię lekcję, wykombinuję jakiś obiad, zacznie się już ściemniać, a jednak na rolki nie przyczepie sobie lampki i mega łatwo się wyjebać (przykładowo, jakiś czas temu myślałam, że na drodze są kamienie czy tam liście, a okazało się to być cieniem z drzewa, tak więc wracając pomyślałam sobie HA, TYM RAZEM MNIE NIE WYCHUJASZ GŁUPIE DRZEWO, i wyjebałam się o liście -.-"), tak więc to jednak nie to samo co jazda na rowerze. poza tym to mega monotonne, mogę jeździć tylko tam, gdzie są ścieżki, więcej niż 4-5 dni tej samej trasy bym nie wytrzymała. a na rowerze można jeździć wszędzie, przypiąć gdzieś i np iść pobiegać w jakimś ładnym miejscu, zamiast tam dojeżdżać śmierdzącą kolejką. niestety funduszy brak naprawdę, a jeśli już, to na pewno nie teraz, gdy idzie jesień i zima i pogody na rower nie będzie.
na dodatek, mam serio malutkie mieszkanie, więc kupno rowerka stracjonarnego odpada. mój pokój jest wąski, więc hula hop mogę sobie wybić z głowy (już pomijając to, że od 5-go roku życia NIE UMIEM KRĘCIĆ TYM CZYMŚXD). przepraszam, że tak marudzę, ale co byście zrobili na moim miejscu? z chęcią przyjmę porady:<
a co do bilansu, dziś:
śniadanie: pól chlebka chaber żytniego z odrobiną margaryny i rzodkiewką, ok. 40-50kcal
w szkole: lizak chupa chups truskawkowy, mała saszetka fitnessów, 44 + 120 = 164 kcal
obiad: omlet z jednego jajka z kawałkiem pomidora i szczypiorkiem, pare łyżek płatków just fit jogurtowych, ok. 130ml kubusia, ok. 110 + 100 + 100 = ok. 310 kcal
razem: ok. 500-520 kcal
życzę Wam dużo motywacji, bo mnie ona na razie omija szerokim łukiem krzycząc CHUJCIWDUPE
WAGA WCZORAJ RANO - 50,5 kg
zakładając, że nie jest zepsuta, a tak podejrzewam, to nie jest źle.