bilans:
śniadanie: 1 chlebek schulstad ze słonecznikiem z margaryną i rzodkiewką, 1 wasa lekka pszenna z pomidorem
obiad: omlet z jednego jajka z pomidorem i szczypiorkiem, starta marchewka z jabłkiem, 1 chlebek schulstad z margaryną:D i rzodkiewką, łyżka kruszonki z jabłkiem
kolacja: ZJEBAŁAM. dwa kraszery z kejefsi kitketowe. w sumie nie dwa, bo połowe drugiego wyjebałam.
ogólnie zrobiło mi sie mega niedobrze, i pragnę oznajmić wam, że nie grozi mi bulimia, gdyż NIE UMIEM SIĘ WYRZYGAĆ. serio chciałam to z siebie wyrzucić, bo mój żołądek się sprzeciwiał, pierwsze słodycze od baaaaardzo długiego czasu. wypiłam 10 szklanek czystej wody, 3 z solą, 5 z sodą oczyszczoną i połknęłam 3 łyżki sody oczyszczonej pod rząd, zapijając to mięta. nie podziałało, więc wsadziłam se szczoteczkę do mordy i też nic. jestem NIERZYGLIWA. no cóż.
mam katar i strasznie się z tym czuję, bo kicham jak pojebana, a zaraz muszę zrobić a6w! strasznie mi sie nie chce, a wiem że będę na siebie zła, jeśli nie zrobię. ech.;<