Zdjęcie z soboty. Idąc na stacje aby zaopatrzyć się na imprezę przechodziłem koło kościoła i napotkałem dziwny widok - 2 anioły na szczudłach. Nie powiem, widok dość niecodzienny. Pomyślałem sobie, że druga taka okazja na ich zdjęcia mi siepnie przytrafi wiec aparat z pokrowca i pociągając a spust migawki próbowałem je uchwycić. Po pewnym czasie osoba przebrana za anielicę zdrowo się na mnie wkurzyła za wg zbytnią ilość zdjęć. Ja jej na to że robię parze młodej, która akurat kilka chwil późnij wychodziła. Do teraz nie mam pojęcia co to byli za ludzie ale jakoś z tego powodu nie płaczę ;D
Co do samej imprezy, droga do Zelowa (bo w tej o to metropolii spod znaku roweru się wszystko działo) minęła bardzo miło i nie skrępowanie. Potem przyszło nam niekoniecznie długo czekać na resztę ludzi i mogliśmy zaczynać. Generalnie opierało się to wszystko na śpiewankach, obgadywaniu starych śmiesznych sytuacji i (tak to ładnie nazwijmy ;P) grillowaniu. W między czasie były rozmowy o motywach moralnych i wyrzutach sumienia i nabijanie się z Natalii (oj dawno nikomu tak w twarz nie cisnąłem, ale ona przecież oczywiście wie że to wszystko było na żarty :P), która po raz drugi robiła na trzeciego okresie spania/udawania spania/ odpoczywania. Następnego dnia po serii telefonów, których najlepiej aby w ogóle nie było bo tylko budziły graliśmy w (uwaga trzymać się) Eurobiznes :D. Grając na stare moje zasady, stworzyłem z kimś (notabene z Natalią) koalicję i jakby się podliczyło wszystko to zapewne wygrałem. Nie zdążyliśmy tego zrobić bo jechaliśmy już do domów. Wysadzili mnie i Olę przy szpitalu w Łasku i stamtąd na nogach do Kolumny doszliśmy (bardziej niż czekać na autobus na się to opłacało). Potem dzień był jeszcze milszy :)
Jako że dziś pierwszy sierpnia to <..>