Zdjęcie obozowe wykonane przez Alinę, w Karpaczu :) W czasie jazdy tym dziwnym wehikułem Magda, Magda wręcz z uczuciem wypowiadała w kółko jedno słowo, którego nie przytoczę bo jest niecenzuralne :P Jazda tym pojazdem była fajna, choć pierwszy raz był dużo lepszy od następnego (za pierwszym razem, mimo moich zapewnień w kierunku towarzyszki jazdy, w ogóle nie używałem hamulca :D)
Wczoraj wracając wieczorem ze spaceru miałem niecodzienny dylemat. W drodze powrotnej na środku ulicy znalazłem telefon komórkowy. Nowy model, warty z 400zł. Pierwszą reakcją było maksymalne zdziwienie, że do tej pory nikt się tym nie zainteresował. Podniosłem aparat i zacząłem oglądać. Był w stanie nie naruszonym. I dopiero teraz narodził się dylemat: zatrzymać telefon czy poszukać właściciela. Godzina była późna (ok. 22, ciemno jak nie wiem), w okolicy ani żywej duszy. Wróciłem z telefonem do domu. Musiałem przemyśleć sprawę. Mój telefon jest bardzo przestarzały, bo mój poprzedni, świetny, po prostu dla mnie idealny został zalany przez Karkonoski deszcz w pierwszych dniach obozu i nie nadaje się już do użytku. Zachować go czy nie... Rozpocząłem przeglądać książkę adresową. Jakieś nic nie mówiące mi nazwiska poza jednym wpisem. Osoba tam wpisana, była moim znajomym z klasy. Sytuacja problemowa działała już na Maksa w mojej głowie. Po pewnym czasie rozważania, doszedłem do wniosku, że przywłaszczając sobie tą Nokie okazałbym się sam przed sobą hipokrytą. Wróciłem na miejsce znaleziska, zadzwoniłem do sąsiada a jednocześnie kumpla z klasy i zapytałem się czy nikt w domu telefonu nie zgubił. Okazało się, że był to telefon młodszego brata kumpla.
Tydzień zapowiada się bardzo klasówkowo...
Przed chwilą dostałem, takie maksymalnie szpanerskie usprawiedliwienie z nieobecności w czwartek w szkole od komendanta. No to jest prawdziwe pismo do szkoły! :D
Placebo <..>