Zdjęcie oddaje w miarę to co odczuwałem przez 5 minut po akcji (robiła Żyrafka :p)
Ale od początku.
Zawsze jak wracamy z Aliną D do domu to ona wsiada z przodu żeby kupić bilet, a cała ekipa wsiada po środku. Pomyślałem sobie, że dzisiaj wyręczę Alinę i kupię bilet za nią. Wsiadłem z przodu, poprosiłem o bilet do Łasku No i jedziemy. Plan był ustalony z chłopakami taki, że gdy kupię bilet, to na następnym przystanku wysiądę z przodu ( przez autobus do środka nie dało się przebić za dużo ludu) i przebiegnę do drzwi po środku autobusu i tam wsiądę
No to start. Klikam magiczny przycisk drzwi i wysiadam. Przebiegam do drugich drzwi żeby wsiąść, naciskam z przycisk aby kierowca otworzył bramę D-tki a tu NIC. Ekipa od środka wciska przycisk i ponownie NIC. Pukam żeby kierowca zareagował a tu NIC
I tak zostałem na dworze, patrząc jak mój autobus odjeżdża.
Czas oczekiwania na drugi autobus 30 min.
Powrót do domu: 1godz. Później niż było przewidziane
Dostarczenie maksymalnej pompy kolegom i koleżankom w autobusie: bezcenne :D
Ale przynajmniej będzie co wspominać ;p