CEC Jukatan Fire
Bramki sie otworzyły. Wybiegłem jak poparzony, czyli jak zawsze. Nie było dzwonka, ale to przecież trening, nie gonitwa.
Pierwsze kilka kroków stawiałem pokracznie, trochę niepewnie. Lecz potem głos zabrał instynkt, która kazał biec jak najszybciej przed siebie. Kroki stawiałem rytmicznie, szybko. Przeszedłem w cwał, odrywając w jednej chwili wszystkie nogi od ziemi. Leciałem nad ziemią. Czułem się wolny, nieposkromiony. Nikt nie mógł mnie zatrzymać.
Poza jeźdźcem, któremu bezgranicznie ufam. Kilka napięć wodzy i zrozumiałem, że muszę zahamować. Przeszedłem do galopu, później kłusa. Beth zeskoczyłam z mojego grzbietu, poklepała po spoconej szyi zaprowadziła do stajni.
Nie bijcie, proszę ;x
Zdjęcie właściwie niedokończone, bo nie miałam siły na grzywę. Program mi się wyłączał i przerabiałam to zdjęcie 3 razy ;__; Opo też takie sobie.
SAS Sahara wróciła do stajni w świetle i blasku chwały. Kochaniutka po wygranych zawodach zasługuje na jakąś nagrodę, a będą nią "wakacje" u Arabowelove :D Będzie tam jednak też trenować, aby w przyszłości ponownie stawać na podium ^^
Za to Svindal jakoś się nie popisał jak na razie. Ostatnie miejsce w skokach w klasie, którą dawno "przeskoczył" :| Ponoć się zestresował biedaczyna i nawet wyłamał. Cóż, oby to się nie powtórzyło w dzisiejszym konkursie dodatkowym :3