Leżę sobie zakatarzona w łóżku i wspominam ;) Jeszcze nigdy mi tak nie dopizgało w górach jak w miniony weekend ;) Trzy cudowne dni z halnym, który diametralnie zmienił moje jakże ambitne plany :D ale co tam, liczy się tylko to, że mogłam tam być, z dala od wszystkiego, wolna i szczęśliwa. I mogłabym tam zostać. Już na zawsze.
A na drodze do MOka spotkałam tylko 5 osób :D od razu wydała się bardziej sympatyczna ;)