Wczoraj jak wracaliśmy od baci, prawie go rozjechaliśmy. Na szczęście nic mu się nie stało. Uff... A nieszczęście było tak blisko. Później zobaczyliśmy malutką sarenkę, ale niezrobiłam zdjęcia, bo nie zdążyłam. Szkoda, bo ładna była. Ale cóż, jeż toi tak dużo. Nie rozpisuję się, więc proszę o komcie i pozdrawiam. Pa!