takie słabe makro z jednego z postojów w czasie drogi do zakopanego.
wczoraj filmowa noc. głupi film sobie wybrałam. myslalam, ze bedzie lajtowo, a tu wyszła alegoryczna opowieść o złu zalegającym w ludziach, niespełnionej miłości, miliardach rozstań i innych skurwysyństwach, które niesie życie. pfff. nienawidze czegos takiego.
potem długo nie mogłam zasnąć i kolejny raz wyłam z mojej bezsilności odnosnie paru spraw. no cóż.
"I dreamt of what was. And i dreamt of what might have been. (...)
Goodbye, my sweet one."