Dzisiejszy dzień pięknie się zapowiadał. Dzisiejszy dzień miał przejść do historii, mojej własnej, najważniejszej dla mnie, historii. Tej, którą sama tworzę, chociaż wiem, że nie powinnam.
Idę na coraz to większe ustępstwa, robię rzeczy, o których jeszcze kilka miesięcy temu nawet bym nie pomyslała. Nie wiem, czy to poświęcenie jest warte celu. Z jednej strony, bardzo chcę osiągnąć ten cel, potocznie zwany Jednym Konkretnym Marzeniem, z drugiej strony, bardzo, ale to bardzo chętnie chciałabym porzucić gol, zapomnieć, że coś takiego kiedykolwiek istniało. Albo w prawo, albo w lewo. Innej opcji nie ma.
To sum up, miało być tak pięknie, a wyszło jak zawsze.
znając moją zajebistą kreatywność, wymyślę nowy plan.
tylko, jaki.... ?