Jak na razie to nic z tego nie rozumiem.
Nie chcę sensu szukać w kłamstwach w które nie uwierzy nikt.
Jak na dzień dzisiejszy słuchać już nie umiem
Tego kim ty jesteś kim jesteśmy my.
Jak na razie nie chce mi się biec pod górę.
Nie wiem po co jeśli w koncu stoczę się po ostrzu w dół
Jak na dzień dzisiejszy wolę stać pod murem
uciekając tuż przed spojrzeń gradem kul.
Może kiedyś cię odwiedzę lub zadzwonię
Mam nadzieję, że pamiętam jeszcze adres.
Może kiedyś, kiedy wiarę swą dogonię,
Może kiedyś słów mi nigdy nie zabraknie.
Może kiedyś gdy mnie porwiesz w strumień wartki
Życie stanie nagle w ciszy niezmąconej
Kiedy już zapiszę sobą wszystkie kartki
upaść w niebyt mi pozwolisz po kryjomu.
Ale zanim to się stanie, proszę prowadź.
I wypłyńmy razem na zatokę łagodniejszą.
Licząc gwiazdy tak zaczniemy coś budować
i pytajc czy istnieje teraźniejszość.
Może kiedyś mnie odwiedzisz lub zadzwonisz
Mam nadzieję, że pamiętasz jeszcze adres.
Może kiedyś, kiedy wiarę swą dogonisz,
Może kiedyś słów nam nigdy nie zabraknie.
Może kiedyś...!