561.koniec 2011.

podsumowanie jak co roku? no dobra.

był to rok uspokojenia psychiki, mimo sinusoidy nastrojów. spokojnego podejścia, wręcz stoickiego, do wszystkich porażek. bo te dominowały.

co dobrego...

1.  Murzasichle. bez względu na wszystko. Murza jest najlepszym wspomnieniem tego roku. No i Mielno. Chociaż zniszczy każdego (nie. nie jadłam zupy z Krzysiem i Pablem xdd)

2.  Wypady autobusowo-ideowo-spacerkowościowe z Kubą i Aneczkiem<3

3.  Poznanie moich naukochańszych i najcudowniejszych Ludziaszków z 1G <3<3<3 Kocham Was! <3

4.  Wszystkie odkrycia muzyczne, płyty etc. Papa Roach<3

5.  Ozdrowienie i schudnięcie.

6.  Setki cudownych zdjęć, Lumiksie, życzę Ci, żebyś działał bez zarzutu jeszcze milion lat, taka ładna z nas para!

co było gorszego, mroczna strona 2011.

1. Bez wątpienia, wszystkie zawody miłosne. brak spełnienia Jednego Konkretnego Marzenia. to chyba będzie ostatnia wzmianka o nim, o tym że coś takiego kiedykolwiek istniało. koniec końców, tak miało być, trudno. nie wyszłam na tym źle, że nic z tego nie wyszło. trzeba iść do przodu, a każde doświadczenie jest potrzebne.

2. Rozstanie z gimnazjum. trochę to odchorowałam.

ale: NIGDY NIE MA TEGO ZLEGO, CO BY NA DOBRE NIE WYSZLO!

i : NIDY NIE MA TEGO DOBREGO, CO BY NIE WYSZLO NA JESZCZE LEPSZE !

szczęśliwego 2012, all.

plany/ postanowienia?

1. jechać na rocka do Murza! koniecznie! Wiola, gramy!

2. poprawić oceny. ze szczególnym uwzględnieniem chemii, z mniejszym -  matmy i biologii.

3. miłość. (nie byłabym sobą, nie pisząc o tym).

4. PRACOWAĆ NA ZAJEBISTE WSPOMNIENIA ZE WSZYSTKIMI KOCHANYMI LUDZIASZKAMI! <3