oddałam elektrony, osiągając stan wzbudzony i konfigurację helu.
przyjęłam energię, ciężko określić jakiego rodzaju, ale chyba motywacyjną.
wreszcie coś do tego [mojego] pustego łba dotarło: a mianowicie, nie przejmować się. wszystko się ułoży. rozluźnienie i beztroska, damy radę.
dzisiaj warsztaty teatralne, stanie na krześle, potem śmianie z Jadachem pod salą, pertraktacje z Boginią Przeciągów. kartkówka z niemca, zawalę, ale patrz 4 linijki wyżej:) .
później geografia, odrabianie kary Bożej (sprawdzanie obecnosci xddd), stanie na przystanku i śmianie z Zorrą, Arusiem i Bartkiem xD
i ogólnie cały dzień upłynął mi w rytmie jednej piosenki: KLLLIK xD
pozytywnie jest! jutro będzie hiszpański! me gusta, śpiewanie kolęd en la lengua espańola xd .
+ dzisiaj powinna być jakaś strasznie patetyczna i refleksyjna notka o bezsensie miłości, przełomów, działań i o tym, że KAŻDY z nas jest BOHATEREM TRAGICZNYM *Edyp_face*, jednak nie ma sensu rozpamiętywać tego, co było rok temu. mamy 14. grudnia 2011., czas biegnie i życie toczy się dalej. i jestem szczęśliwa. i coś mi mówi, że jednak to tego pustego łba coś wreszcie dotarło, jestem mądrzejsza niż rok temu, i jak tak dalej pójdzie, to może będę jeszcze szczęśliwsza. może.
it's such temptation that I can't resist it! maybe it'd be good if i didn't resist. maybe something could change. maybe you could belong to me. but, no! i'm fucking shy. shy. shy. since from?!