tonę w absurdzie. zapadam się i zagrzebuję się jak w bagnie, wciąga mnie coraz bardziej i bardziej z każdym moim ruchem.
z jedną sprawą udało się wyjść na prostą chociaż myślałam, że zawalę; jednak to dopiero 1/3. kolejny quest w poniedziałek, porażki jestem pewna na 90%, jednak cuda się zdarzają. pozostaje mi pić na szczęście Magiczny Moment z kubka ABC i modlić się do św. Krzysztofa.
Charlie's makin me smile. http://www.youtube.com/watch?v=8WxHbuNWMOs
brakuje mi fotografii samej w sobie, wiem natomiast, że pod żadnym pozorem nie powinnam do niej wracać. to mnie kosztuje za wiele paranoicznego stresu, że jestem gorsza na tle kolegów po fachu. bo jestem. bo sprzęt, bo wada wzroku, bo lenistwo, bo marazm, bo brak pomysłu, bo drżące dłonie, bo... dlatego wpisy są okazjonalne, czyt. muszę być skrajnie wynudzona skoro cokolwiek tu dodaję.
adiós amigos.