szłam po ulicy, z kubkiem gorącej kawy (ofc starbucks), bez makijażu, chora, z podkrążonymi oczami i cieknącymi glutami z nosa, wtedy zjawił się ON, spadły mi notatki, podniósł je, spojrzał głęboko w oczy i (zaskakująca puenta)
puścił pawia :*