Sobota 20 września była wyjątkowa. Rano pobudka w rozbijającym się autobusie (Fuck Crash Driver) i oczywiście krew lejąca się ciurkiem z nosa.
Generalnie budzik w porządku bo sobie smacznie spałem w drodze do pracy ale ból związany z takim rozbudzaniem nie jest przyjemny.
Oczywiście Jędruś jak zwykle miał fuksa i skończyło się na stłuczeniu i otarciu które przechodząc w strupek tworzy ze mnie strikte adolfa hitlera.
No ale cóż bez takich historii siałoby nudą. Nikt nie ucierpiał poważnie :D
A na zdjęciu stoję i czekam na busa znudzony w deszczu tylko po to by pojechać do mojej kobiety która tylko ( czasami ) bywa grzeczna :P
Ti Amo mimo wszystko :D Ag :*