Święta... na które tak czekałam i oczywiście wszystko nie tak. Jak zwykle odwrotnie, na moją niekorzyść.

Środa debilna mogłaś sobie z tą suką iść, a nie smsy pisać w kościele idiotko. Ale na drugi dzień, to już chyba posłuchałaś mojej rady.

W każdym bądź razie nie spodziewałam się, że jesteś aż taka...

zawiodłam się strasznie.

zwykłe "sorry" już nie wystarczy.

A i jescze co do Twojej kolejne "ofiary", to naprawdę żal mi Cię. Zaś się następny zakocha, a ty się bawisz tylko.

Do tematu szkoły nawet nie chcę wracać, bo na samą myśl mam myśli okropne. I tak nie zdam, a muszę chodzić i wkurwiać się z każdą minutą coraz bardziej. Ja pierdole.

I ty... hah. Dałeś znaki (przynajmniej pokazałeś jako jedyny, że Ci naprawdę zależy. Nie to co Twoi poprzednicy). No cenię to bardzo. Tylko dlaczego teraz milczysz? Narobiłeś nadziei i teraz co? jajco kurna.

Powracają wspomnienia. Cudowne chwile spędzone razem.